Post
autor: kusy » sob, 12 cze 2010, 16:00
Przypominając swojego ostatniego posta, iż nauczycielka olała uczenie klasy, ze względu na zachowanie poszczególnych osób.
Również dawała trudniejsze zadania na kartkówkach i spr. niż to co było w zeszytach i na lekcji. W ogóle na lekcji robiliśmy
podstawowe zadania, a gdy przechodzilismy do trudniejszych matematyczka omijała ten temat i rozpoczynaliśmy nowy. Oczywiście
tak bezczynnie nie przyglądywałem się temu. W poprzednim roku żartowałem z nauczycielki, ale nie wprost. Zrobiłem to co należało
i zdobyłem 4 na koniec, żeby w nastepnym roku nie było predyspozycji do usadzenia mnie. Zaczełem drwic z nauczycielki, robiłem
przypały, kłóciłem sie z nią, otwarcie mówilem co mi sie nie podoba na kartkówkach. Pewnie dziwi was, dlaczego tak postępowałem
skoro dawalem sobie rade z tym przedmiotem. Problemem była zblizająca się matura, nie byłem pewien swojej wiedzy. To nie jedyny
powód, kolejnym jest, iz kumpel nie dawał sobie rady, pomagałem mu na tyle ile miałem czasu. Inne powody sa nie istotne by się
rozpisywać. Powoli kroczyłem do osiągnięcia celu, mianowicie chciałem matematyczce dać do zrozumienia, że to jej bład. Przestała
dawać trudnych kartkówek, ale za to obnizała ocenę, w sposób taki sugerując iż jakieś zadanie było źle zrobione, nie pokazując
tym samym kartkówki, żebym mógł ujrzeć gdzie jest bład. To dla mnie było nie istotne. Byłem zflustrowany faktem, iżna koniec roku
miałem miec 2. Parodia totalna, ponieważ wygrałem jakis tam konkurs szkolny i dostalem sie do ogólnopolskiego konkursu. postanowiłem
że będę pisać komisyjny na 3 bądż 4. Parodia było, iż dowiedziałem sie, że zadania układać bedzie właśnie ta nauczycielka.
W ostateczności wyszło tak, że dostalem 3, o 4 nie miałem czasu walczyć, przystałem. A o zachowanie na koniec roku nie dbałem. W 3-letniej
kadencji miałem nagane.
Aequm memento rebus in arduris servare mentem
Est soularus oth Mithas